Czeeść! :)
Pierwszy tydzień szkoły za mną i powiem tak - zapowiada się bardzo ciekawy rok. Już w zeszłym roku nastąpiły pewne zmiany, jeśli chodzi o "trzymanie się w grupach" i wygląda na to, że teraz jeszcze bardziej się one pogłębią. Nie chodzi o to, że nasza klasa się podzieliła i nie trzymamy się razem - generalnie jesteśmy zgranym zespołem i jeśli trzeba coś zrobić to się zepniemy i zrobimy to wszyscy, ale żebyśmy spędzali w jednym gronie przerwy to nie. Przede wszystkim problem jest jeden - dziewczyny nie przepadają za chłopakami, uważają ich za lamusów i nieporadnych chłopczyków, natomiast ja nie mam nic do nich, ba, ostatnie przerwy w zeszłym roku spędzałam właśnie z nimi. Takim sposobem jestem po środku - nie trzymam się zdecydowanie ani jednej strony ani drugiej, ale większe zaufanie mam do chłopaków, bo na dziewczynach przejechałam się już nieraz.
Dobrze, koniec smętów. :D Znalazłam dzisiaj na stronie kuratorium daty konkursów przedmiotowych - przeraża mnie to, jak szybko będzie konkurs z biologii, ale tak to jest okej. Szkoda, że pousuwali dokumenty z wymaganiami, ale pewnie je dodadzą niedługo - oby jak najszybciej! :D Jutro natomiast wybieram się na zebranie osób bierzmowanych. Zdecydowałam, że przystąpię do tego sakramentu nie w swojej parafii, a w tej, która leży na tym samym osiedlu co szkoła. :)
Dzisiaj natomiast przygotowałam dla Was denko z wakacyjnych miesięcy - oprócz tych kosmetyków, które widzicie na zdjęciu, zużyłam jeszcze dwa żele pod prysznic i dwa kremy do opalania (albo więcej?), ale nie będę brała do samolotu śmieci, gdy każde wolne miejsce i każde 100 gr jest ważne (szczególnie, gdy ktoś chce przywieźć jak najwięcej wina) :D
Balea, olejek pod prysznic wersja z granatem
Genialny produkt! Olejek pod prysznic bardziej podoba mi się od żeli pod prysznic niemieckiej marki, ale to nie oznacza, że je skreślam. Po prostu tutaj ta olejkowata konsystencja bardzo mi się spodobała i z przyjemnością zużyłam do ostatniej kropli. Niedługo (hah, jeszcze półtora miesiąca) będę miała możliwość uzupełnienia (małego, ale to zawsze coś) swoich zapasów i na liście na pewno znajdzie się ten produkt, ale teraz dostępny jest w innej wersji zapachowej. Znacie coś, co dostępne jest w Polsce, nie zabija ceną i równie dobrze się sprawdza? :)
Balea, żel pod prysznic Mango Mambo
Czy wspominałam Wam, że uwielbiam wszelkie zapachy mango w żelach pod prysznic, masłach itp.? Musiałam! :D Dlatego, gdy tylko widzę, że Balea wypuszcza coś związanego z tym owocem, po prostu muszę to mieć. Ten żel pochodzi chyba z zeszłorocznej limitki i bardzo go polubiłam. :) Drugie opakowanie zużyte, więcej w zapasie nie mam. :D
Balea, żel pod prysznic White Passion
Ostatni żel z ostatniej zimowej limitki - nie pamiętam go dobrze, a to oznacza, że był średni. :)
Balea Professional, odżywka do włosów kręconych bez silikonów
Swego czasu recenzowałam szampon do włosów z tej serii i byłam z niego zadowolona, aczkolwiek było to jakiś... rok temu? :D Nawet półtora (wiecie, że w grudniu blog skończy 3 lata?! Kiedy to minęło... :D). Od tamtej pory sporo się zmieniło, a przede wszystkim sposób mycia włosów. Ta odżywka początkowo miała właśnie spełniać funkcję po prostu odżywki nałożonej na umyte włosy. Niestety kompletnie się nie sprawdziła, robiła siano i małe spustoszenie na długości. Przeznaczyłam ją więc na myjadło - też się nie sprawdziła. Słaby produkt i powrotu nie planuję za nic!
Balea, odżywka do włosów mango&aloes
Tego produktu mam jeszcze jedno, ostatnie opakowanie i chyba więcej odżywek spod bandery tej marki nie będę kupować, bo wszystkie są takie same, różnią się jak dla mnie samym zapachem. :D Od biedy można użyć jako nawilżacza, ale niezbyt często. Używana głownie do mycia długości włosów. :) Juz mi się przejadły. :D
Alverde, rumiankowa emulsja do mycia twarzy
Wszystko o tym produkcie możecie przeczytać
TUTAJ. Jeśli sądzicie, że taka kremowa emulsja nie jest dla Was, to możecie się nieźle zdziwić. Sama jestem posiadaczką mieszanej cery i przejście z żeli na kremy dobrze mi zrobiło. :) Nie wyobrażam sobie innego produktu do mycia twarzy, więc przy każdej możliwej okazji zaopatruję się w niego, bo nie wiem, co mogłabym innego kupić. :D
Tołpa dermo face strefa T, matujący krem nawilżający na dzień
Pamiętacie, jak jakiś czas temu pisałam jego recenzję? A w zasadzie to jego kolegi (
klik), bo ten ma nieco inny skład... I wiecie co? Podchodziłam do niego dość sceptycznie ze względu na alcohol denat., który wielokrotnie mnie wysuszał i... tutaj tak tego nie odczułam. Nie pachniał chamsko alkoholem, nie zrobił z mojej skóry wiórek kokosowych ani nic więcej strasznego. Ale jest coś innego, co przegania tę serię i ten krem. Tak tylko dodam, że to też produkt Tołpy.
Zgadniecie, co to? :D
The Body Shop, kokosowe mleczko do ciała
Masła The Body Shop w większości kocham miłością wieczną aż po grób, aczkolwiek tego samego nie mogę powiedzieć o mleczkach. Co do zapachu nie mam żadnych zastrzeżeń, ale ta konsystencja... Mazia się po skórze, nie chce się wchłaniać, okropne. Do tego opakowanie jest beznadziejne - ciężko z niego cokolwiek wygrzebać, bo plastik jest bardzo twardy. Wolę masła w pudełkach. :D
Tisane, balsam do ust
GENIUSZ w swojej kategorii (czyli balsamów w słoiczkach, bo te w sztyftach to inna bajka). Nawilża GENIALNIE, pachnie GENIALNIE i po prostu - niszczy konkurencję! Jak dla mnie obowiązkowy produkt na zimę, muszę zaopatrzyć się w kolejny słoiczek. Szkoda, że nie jest dostępny w Rossmannie (chyba że się mylę?). :(
Adidas cool&care fresh, antyperspirant
Od dawna używam kulek Adidasa, bo uważam, że są najlepsze, jeśli chodzi o ochronę przed plamami potu czy przykrym zapachem. Niestety ta wersja jest mocno średnia. Głównym winowajcą jest tutaj zapach, niezbyt przyjemny, a do tego ochrona nie ta. Na szczęście kupiłam teraz wersję get ready i od razu lepiej! :)
Olejek Babydream dla dzieci
Niby mam zdjęcie tego produktu, ale butelka nie nadaje się do pokazania ludziom na blogu - odpadła przednia naklejka + całe otłuszczone mimo próby domycia. :D Ale przejdźmy do działania... Kupiłam go z myślą o włosach i ich olejowaniu, do czego bardzo dobrze się sprawdził i myślę, że jeśli którakolwiek z Was chce zacząć przygodę właśnie z tym sposobem pielęgnacji włosów to polecam na sam początek sięgnąć po ten produkt. Jest tani i łatwo dostępny, ale ja raczej do niego nie wrócę, bo wersja dla mam sprawdza się u mnie ( na razie) trochę lepiej (natomiast produkt jest 2 razy droższy :D). :)
Miałyście któryś z tych produktów? Jak się u Was sprawdzały? :)
Pozdrawiam,
Fabryczna :)
P.S Jeśli macie jakieś pomysły, co można by umieścić w gazetce szkolnej (chcemy zacząć ją wydawać, ale potrzeba tematów :D) to piszcie. :)